Chyba każdemu zdarzyło się udzielić prywatnej pożyczki członkowi rodziny, przyjacielowi bądź znajomemu. Przy niewielkich kwotach mało kto myśli o zabezpieczeniu swojego roszczenia poprzez zawarcie umowy.
Naturalnie wynika to z naszego zaufania do osoby pożyczkobiorcy, jak i potencjalnie niewielkiego uszczerbku majątkowego w przypadku ewentualnego braku jej zwrotu. W przypadku większych kwot sięgających kilku lub kilkunastu tysięcy złotych, pomimo zaufania większość zapobiegliwych pożyczkodawców woli się zabezpieczyć. Najpowszechniejszą formą zabezpieczenia roszczeń o zwrot udzielonej pożyczki jest oczywiście umowa, choć w praktyce spotyka się także różnego typu oświadczenia pożyczkobiorcy zawierające uznanie długu bądź przyznające fakt przyjęcia gotówki i określające termin jej zwrotu.
Niestety, choć są to przypadki stosunkowo rzadkie, życie potrafi brutalnie zweryfikować ugruntowane przekonania pożyczkodawców o skuteczności tego typu dokumentów. Artykuł ten nie powstałby zapewne, gdyby nie pewien interesujący przypadek, z którym jego autor miał okazję bliżej się zapoznać.
Otóż sytuacja przedstawiała się nader standardowo. Kobieta prowadząca działalność gospodarczą zwróciła się do jednego ze swoich dobrych znajomych z prośbą o udzielenie pożyczki w znacznej wysokości. Znajomy postanowił się zlitować nad losem kobiety, której problemy finansowe nie były urojone lecz rzeczywiste i wyłożył oczekiwaną sumę. Równocześnie strony zawarły pisemną umowę pożyczki o treści nie wzbudzającej istotnych zastrzeżeń z prawnego punktu widzenia. Pożyczkodawca nie zażądał nawet odsetek tytułem wynagrodzenia za udzielenie pożyczki, zastrzegł je natomiast na wypadek opóźnienia w jej zwrocie. Opóźnienie oczywiście nastąpiło i nic nie wskazywało na to, że pieniądze uda się odzyskać przy wykorzystaniu siły perswazji. Skorzystał więc z pomocy adwokata i wytoczył powództwo o zapłatę. Od tej pory wszystko potoczyło się jednak inaczej, niż zwykle w podobnych sprawach.
W odpowiedzi na pozew pozwana podniosła, iż umowa została zawarta pod wpływem groźby, natomiast określona w umowie kwota nigdy nie została jej przekazana. Dodatkowo złożyła oświadczenie o uchyleniu się od skutków prawnych złożonego oświadczenia woli (pod wpływem groźby), powołała świadków na okoliczność kierowania pod jej adresem gróźb i dodatkowo złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez powoda.
Na niekorzyść wierzyciela we wskazanej sprawie przemawia fakt, iż pieniądze zostały wydane osobiście a nie za pośrednictwem przelewu na rachunek pożyczającej, natomiast on sam nie podejmował ich z własnego rachunku bankowego lecz przechowywał w domu. Umowa została zawarta bez obecności i jakiegokolwiek potwierdzenia ze strony świadków (co czasami się zdarza). Na niekorzyść pożyczającej z kolei przemawia fakt, iż dopiero po otrzymaniu pozwu wytoczyła tak ciężkie argumenty, jednak motywowała to obawą o własne życie i zdrowie oraz przeświadczeniem, iż pożyczkodawca mimo wszystko zaniecha dochodzenia roszczeń na drodze sądowej.
Wynik sprawy i rozstrzygnięcie sądu nie są na dzień dzisiejszy znane, jednak niezależnie od opisanego stanu faktycznego oraz tego, kto w opisanej sprawie ma rację, oczywistym jest, że żaden wierzyciel (pożyczkodawca) nie chciałby się znaleźć w podobnym położeniu. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie aby wysnuć z opisanej sytuacji pewne konkretne wnioski.
W pierwszym rzędzie nasuwa się spostrzeżenie, że w niektórych sytuacjach dłużnicy (faktyczni bądź domniemani) mający zamiar uchylić się od obowiązku spełnienia świadczenia wynikającego z umowy są w stanie posunąć się do działań, których przeciętny wierzyciel nie jest w stanie sobie wyobrazić bądź przewidzieć w chwili zawierania umowy.
Pozostaje więc mieć dla potencjalnych pożyczkodawców kilka cennych sugestii, oczywiście jeżeli ich zamiarem jest zabezpieczenie się na wszelkie możliwe sposoby przez podobnymi działaniami ze strony pożyczkobiorców. Oczywiście w każdej sytuacji należy zadbać, aby pożyczka została stwierdzona umową zawartą w formie pisemnej. Bardziej zapobiegliwi mogą zadbać o pokwitowanie przez pożyczkodawcę odbioru kwoty pożyczki, zabezpieczyć ją wekslem jak również poświadczyć czynności podpisami świadków (choćby członków rodziny lub znajomych).
Jednak nic nie jest tak dobrym argumentem, jak przekazanie pożyczkobiorcy środków przelewem na rachunek bankowy. Dysponowanie potwierdzeniem przelewu jest wystarczającym dowodem na to, iż umowa po stronie pożyczkodawcy została faktycznie wykonana. Nawet jeżeli w konsekwencji okazałoby się, iż umowa jest nieważna bądź obarczona innymi wadami, ostatecznie pożyczkodawca może skutecznie dochodzić zwrotu pożyczki na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu.
Jeżeli natomiast kwota pożyczki została przekazana „z ręki do ręki”, ostatnią deską ratunku dla pożyczkobiorcy (w braku innych dokumentów) może się okazać dowód podjęcia odpowiedniej kwoty z własnego rachunku bankowego. Na jego podstawie będzie można dowodzić, iż następnie doszło do przekazania podjętych środków pożyczkobiorcy.
Autor: Przemysław Jamróz |